wtorek, 16 września 2014

Migawkowo, choć nie weekendowo... ;)

W tym tygodniu weekendowe migawki odpuszczam (z litości nad czytelnikami), gdyż minął nam on pod znakiem chorób wszelakich. Musiałabym więc uraczyć Was Kochani ujęciami malowniczych stosów zużytych chusteczek, hektolitrów zażytych medykamentów i uroczych obłoków pary nebulizatora ;)
Na szczęście jest już o niebo lepiej, od poniedziałku Młody udał się ochoczo w szkolne mury wiedzę zdobywać, my z Małżonkiem kontynuujemy harówkę na owo szkolnictwo i nie tylko, a z Tonim wychyliliśmy dziś nawet nosy na zewnątrz. Na krótko wprawdzie, bo wiejący wiatr z dumą mógłby nosić miano halnego, ale zdążyliśmy pstryknąć kilka zdjęć kąpiącej się w słonecznych promieniach ogrodowej flory. Jak zwykle nie mogłam się opanować co do ilości zrobionych fotek, nie umiałam się też zdecydować na wrzucenie na bloga tylko kilku. Ale że jestem dziś naprawdę litościwa :D, spróbowałam jakoś je posortować i "skompresować", by ich oglądanie nie wlekło się w nieskończoność (przecież nie każdy musi mieć zamiłowania botaniczne prawda?;)) Efekt poniżej.
Pomimo, że kichający, obolali i pokasłujący- wykorzystaliśmy te wolne dni jak tylko się dało. Przede wszystkim na leniuchowanie i regenerację sił, ale był też miło spędzony czas i wspólna zabawa. I tak każdy dostał coś dla siebie; Chłopcy (z Tatusiem na czele) rzucili się w wir pracy godny inżynierów budowlanych- z klocków powstawały monstrualne wieże, słodkie zwierzątka (nie wiem dlaczego z dwoma luk sześcioma nogami, ale może ja się nie znam?) i bliżej niezidentyfikowane obiekty latające zaopatrzone w też bliżej niezidentyfikowanych członków załogi. Matka zaś zaszyła się w kąciku z igłą i książkami i siedziała tam cichusieńko, by ci wielcy konstruktorzy nie przypomnieli sobie nagle o jej istnieniu i że właśnie już, teraz, natychmiast chcą od niej czegoś pilnego... I pewnie by sobie i poczytała, i uściboliła jakiś hafcik, byłby spokój i pełen relaks....gdyby nie zasnęła i nie przespała dwóch godzin ;) No, ale to też odpoczynek w końcu;)!








 Nieco nadal pociągając nosem, pozdrawiam  Was Kochani serdecznie
Wasza (nie)perfekcyjna :*

8 komentarzy:

  1. Niedługo będziemy tęsknić za takimi kolorami kwiatów i samymi kwiatami. :) Życzę Dużo zdrówka. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, tak- to prawda. Ale dzięki zdjęciom będzie co powspominać ;) Dziękujemy pięknie! Pozdrawiam serdecznie ;)

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Dziękuję, o wiele przyjemniej znosić nawet nieciekawą aurę, gdy za oknem taka feeria barw ;). Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  3. Oooo, miód na moje...oczy! :) Ja też kocham się w kwiatach, chociaż całkiem od niedawna to w sobie odkryłam:) Widzę, że masz dużo dalii i śmierdziuszków. Śmierdziuszki są świetne do odstraszania mszyc. A co robisz z daliami na zimę? Gdzie je przechowujesz? Pozdrawiam ciepło i uciekam już do Szczawy:) Ale jeszcze chciałam zajrzeć do Ciebie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dalie, georginie czy jak je tam zwał zimują sobie w piwnicy w skrzynkach w miarę posegregowane kolorystycznie, bo lubią "pożyczać" od siebie barwy. Mam nadzieję, że weekend był udany. Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  4. Piękne kwiaty. Jak to dobrze na jesienno zimowy czas mieć choć zdjęcia.
    Pozdrawiam serdecznie!
    Iza

    OdpowiedzUsuń

Translate