poniedziałek, 8 września 2014

"Jak minął dzień?...."

A właściwie weekend? Bo nam szybko. Stanowczo za szybko...:/
Najgorsze, że naobiecywałam efektów końcowych moich cukierniczych wypocin  i...... nie ma. Ale będą będą :)


Dzisiejsze migawki weekendowe też marne, wszystkie urządzenia elektroniczne bowiem postanowiły odmówić mi posłuszeństwa.
W sobotę zgodnie z planem po odhaczeniu wszelkich spraw musowych (wydobycie z pola ziemniaków i części warzyw, koszeniu trawnika etc etc)pojechaliśmy świętować jubileusz Rodziców. Na temat prezentów w postaci tortu i właściwych podarków będzie osobny post, gdy skopiuję zdjęcia od Mamy. O swoim aparacie zapomniałam zupełnie, a telefon postanowił sobie paść. I już nie wstać. Nie ma więc także relacji z grzybobrania w sobotnie popołudnie. A szkoda bo byłoby co pokazać.
Na szczęście przedwczoraj grat mój zmienił zdanie odnośnie dalszego służenia mojej skromnej osobie i mogę pochwalić się kilkoma kadrami z niedzielnej wycieczki...



 Wybraliśmy się do oddalonej o kilkanaście kilometrów Kalwarii Zebrzydowskiej, na Pielgrzymkę Rodzin. Atmosfera tego miejsca zachwycająca, piękna pogoda, ks. Kardynał Dziwisz wspaniale przemawiający.. Ogólne wrażenia bardzo dobre, no, może pomijając kilku niecierpliwych kierowców, którzy po zakończeniu mszy nie mogli poczekać chwili na rozejście się tłumów, tylko zaczynali weń cofać, nie zważając na starsze nieco zdezorientowane osoby, czy maleńkie dzieci w wózkach. Nie jestem pewna, czy ten pośpiech jednak im się opłacił, bo Panowie policjanci baaaaaaardzo serdecznie się nimi zaopiekowali (podejrzewam, że ich punktami i nadmiarem gotówki też- poleciało kilka mandatów:))

 Nam się nie śpieszyło, udaliśmy się więc w odwiedziny do znajomych i ich inwentarza, (można do nich zajrzeć i poczytać tu i tu  ) w tym Benia- osiołka wożącego aktorską postać Chrystusa w scenie wjazdu do Jerozolimy, który jednak średnio kwapił się do pozowania. Co innego koza;) Pogoda cudna, dziecięcia ucieszone, my "odpocznięci", a ona.... najedzona. Naszymi ciastkami i uchwytami plecaka :)



Po powrocie zachciało nam się jeszcze złapać trochę wiatru w żagle (a był on cieplutki i delikatny), pospacerować i nacieszyć oczy widokami zaserwowanymi przez coraz bardziej jesienną Matkę Naturę...

...a ja jak zwykle musiałam co nieco Jej podwędzić i po swojemu wykorzystać :)


A Wy, Kochani korzystajcie do woli z uroków wczesnej jesieni, jaką dane nam jest się cieszyć, bo podobno moje marzenia mają się spełnić i caluteńki wrzesień ma nas zachwycać cuuuuudowną pogodą!!
Pozdrawiam Was serdecznie,
Wasza (nie)perfekcyjna :*

5 komentarzy:

  1. B. ładne zdjęcia takie nastrojowe. Też miszkam niedaleko Kalwarii, ale w tym roku się nie wybrałam. Cały blog jest fajny. Będę tu zaglądać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komplement i serdecznie zapraszam znów :) I cieszę się, że ktoś z "moich" okolic zagląda na bloga, pozdrawiam ;)

      Usuń
  2. Oj, jaki piękny wianuszek serduszkowy! Masz talent! Co było postawą serca? Piękne zdjęcia i nie mogę się już doczekać cukiernianych wyrobów

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że przez weekend poproszę Mamę o zgranie zdjęć i zobaczę co nadaje się na bloga, to postaram się zaprezentować ów torcik, choć arcydzieło to to z tego nie wyszło;) Jeśli chodzi o serce, to dziękuję za komplement, a jako podstawy użyłam minimetrowego drucika florystycznego, kilkakrotnie zwiniętego w okrąg i uformowanego na kształt serca, bo nic innego pod ręką nie miałam:) Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  3. Kalwaria jest piękna, byłam tam kiedyś podziękować za powrót do zdrowia bliskiej osoby!

    OdpowiedzUsuń

Translate