Już robię krok w stronę kosza, juz zamach biorę tymi balonami, aż słyszę: "Mamo..? a musimy je wyrzucać? a może się jeszcze przydadzą? a mówiłaś żeby pomyśleć jak się coś wyrzuca bo się nam już nie trafi? a może byś tak coś z nimi zrobiła, dasz radę??"
Myślę sobie, cholewcia- przydasiów nie znoszę, (swoją drogą pomyślicie- supermatka jak to dziecko pięknie oszczędzać nauczyła.. nie nie nie, nic z tych rzeczy, po prostu mój Syn dziedziczy po mnie gen odpowiedzialny za chomikowanie, który ja u siebie z mocą tępię, a On u siebie skrzętnie pielęgnuje, poza tym oboje balony kochają)ale skoro już mi latorośl na ambicje wchodzi... Kocham to "Ty potrafisz przesz, Mamuś!"
Pomyślelim, pogdybalim, pozerkalim w szafki..... i się zrobiło. Cuś. Takie dziwne cuś. Właściwie nie wiem jak to nazwać? Pamiętam to z czasów dzieciństwa, GNIOTKI się to zwało, ale że cena nieadekwatna do jakości w posiadanie owego czegoś nie weszłam:(. No trudno teraz nadrabiamy ;) Ale może po kolei:
Balony. Sztuk trzy. Jak widać stan daleki od doskonałości...
Oprócz tego potrzebne mi były: mąka ziemniaczana, dwustronna taśma klejąca, kłębek splątanego wcześniej przez dzieciaki sznurka, "rozbiegane" oczka, trochę mocnej nitki, róż do policzków w intensywnym odcieniu, coś czerwonego do pisania (teraz już wiem, że długopis, choć żelowy idealny do rysowania na gumie czy lateksie nie jest, lepszy byłby niezmywalny mazak lub cienki marker) i nożyczki. Polecam też zaopatrzyć się w lejek bądź rożek z papieru by ułatwić sobie umieszczenie skrobi w baloniku.
Obcinamy "góry" balonów,
Pomagając sobie łyżeczką, lejkiem czy papierowym rożkiem wsypujemy do balonika jak najwięcej mąki ziemniaczanej co jakiś czas ją w nim ubijając (chociażby paluchem:).
Zawiązujemy "miejsce wsypu" nicią lub robimy supeł na balonie jeśli mamy na tyle miejsca i zgrabne palce ;)
Do tak przygotowanego korpusu za pomocą dwustronnej taśmy doklejamy oczy i robimy "wicherek" z włóczki, który imitował będzie włosy,
Doczepiamy fryzurkę,
Rysujemy mazakiem uśmiech i na lekko zwilżonej powierzchni "policzków" tworzymy różem rumieńce,
I gotowe!!! :)
Banalne? Wiem, ale dzieciaki ucieszone, że hej. I już można było dowolnie międlić, ściskać i zgniatać (rzucania nie polecam- może się okazać że mamy oprószony "śnieżkiem" dywan w sierpniu ;)) Fakt faktem, że wspólne majsterkowanie szybko im się znudziło i zaczęli domagać się bardziej aktywnych rozrywek, więc pozostałe dwa GNIOTKI dokończę.....kiedyś. ;)
Pozdrawiam serdecznie,
Wasza (nie)perfrkcyjna :*
Śmieszne, ciekawy pomysł.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :)
Usuńfajne gniotki, faktycznie kiedyś coś takiego było:) A jak oczka - żyją jeszcze? Ja bym chyba użyła mocnego kleju zamiast taśmy dwustronnej, co myslisz?
OdpowiedzUsuńPomysł z klejem niezły, nie wiedziałabym jednak jakiego użyć, bo kleje cyjanopanowe jak np. Kropelka raz że tworzą warstwę na obrzeżach której łatwo mogłoby dojść do uszkodzenia a dwa chyba mogą po jakimś czasie "przepalić" gumę. Oczka żyją w przeciwieństwie do całego gniotka, bo tak jak podejrzewałam- rzucać się nim nie da, ale że ciężko to czternastomiesięcznemu rozrabiace wytłumaczyć, to padał dziś u nas śnieg :) Pozdrawiam!
UsuńPamiętam gniotki sprzed lat. Bawiłam sie nimi nawet chętniej niż moja córka.Ale w ogóle zabawki włąsnego wyrobu są najlepsze, bo wkłąda sie w nie serce i co wazniejsze - mozna je robić wraz z dziećmi, co samo w sobie jest już zabawą.
OdpowiedzUsuńMy z córką np. uwielbiałyśmy wycinać postaci z kartonu a potem przy ich pomocy urzadzać sobie spektakle teatrzyku cieni.Nieraz tak się tym rozhulałyśmy, ze spać sie nie dało z nadmiaru emocji! Teraz córka już dorosła.Obu nam zostały miłe wspomnienia z tamtych czasów.
Dobrze Aalex, że Twoje dzieciaki mają tak kreatywną, pełną pomysłow i energii mamę! Na pewno też kiedyś będą czasy dzieciństwa wspominac z rozrzewnieniem:-))
Ha ha ha, skąd ja znam te mini teatralne przedstawiania, w jesienne wieczory, w rodzinnym gronie..:) I bardzo chcę, aby to co mam swoim pociechom do zaofiarowania (choć naprawdę materialnie nie ma tego w nadmiarze), ich dzieciństwo, bedzię moim darem do którego chętnie wrócą myślami. Pozdrawiam:)
Usuń