wtorek, 26 sierpnia 2014

Spacerowo- migawkowo...

....czyli przypominajka ostatniego weekendu.



Chociaż choróbsko jeszcze mnie nie opuściło, a pogoda średnio dopisująca w ciągu minionych wolnych dni, w naszym rozkładzie zajęć nie mogło zabraknąć spacerów. I nawet mimo nie do końca sprzyjającej aury nasze Pociechy muszą złapać chaust świeżego powietrza, bo inaczej są nie do życia..

Powyżej fontanna na wadowickim rynku

Sobotę przeznaczyliśmy na łączenie pożytecznego z przyjemnym, czyli zakupy szkolno- wyprawkowe dla naszego Pierwszoklasisty i dłuuuuugi spacer ;). Niedziela już ciepełkiem i słońcem nie zachwycała, ale i tak nie było mowy o gnuśnieniu w domu, Starszak weekenduje u Babci i tam ma więcej alternatyw na złą pogodę w postaci dokarmiania stajennego inwentarza, a my kurtki siup w pole! (tak, na pole nie na dwór- jestem z małopolski :).








I nie tylko my korzystaliśmy z nielicznych prześwitów słoneczka- zwierzyniec też chciał się troszkę powygrzewać :)







W naszej okolicy żniwa już dawno skończone, na polach pozostały tylko ostatki słomy przypominające o dobiegającym końca lecie. My już cieszymy się na jesień, marzymy jednak by była taka prawdziwa polska- złota.......

A dziś, jako że za oknem mokro i zimno (choć Malizna moja od szóstej rano wskazując drzwi woła "tam") o wychyleniu nosa na zewnątrz nie ma mowy, więc po powrocie z pracy wzięłam się ostro za zimowe przetwory. Na przerobienie czekają zakupione ogóraski(nasze w tym roku spłukały lokalne podtopienia) i śliwki. Chęć pomocy w moim czternastoipółmiesięcznym Szkrabie nieoceniona, w każdy słoik chce wetknąć swoje wszędobylskie łapki, ale myślę że jakoś się uwiniemy do wieczora ;) I zobaczymy co tam z tego wyjdzie.


W ten chłodny dzień gorące dla Was pozdrowionka przesyła
Wasza (nie)perfekcyjna :*


12 komentarzy:

  1. U nas słoneczko wyglądało tylko w sobotę. Ale dzięki temu złożyliśmy w końcu huśtawkę dla małej. No i w poniedziałek troszkę grzało do południa, na szczęście na tyle, że mąż zdążył ją pomalować. :) A dzisiaj niestety cały dzień pada i pada. Kinia tylko poszkodowana, bo huśtawka złożona, a huśtać się nie da. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Huśtawkę widziałam, jest świetna. Miejmy tylko nadzieję, że wrzesień jeszcze nam pogodowo i słoneczkowo dogodzi :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnie u Ciebie, zostaję!

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękne zdjęcia, Aalex. I niech żyje "wychodzenie na pole"! :) Ja też z Małopolski, ale to już pewnie wiesz ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiem, wiem:) Lubię morze, lubię stolicę, ale będę się wykłócać, że nasze okolice najpiękniejsze- bo nasze :)

      Usuń
  5. Uwielbiam taki "leniwy dzień"
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem trzeba się "polenić", żeby naładować akumulatory, nieprawdaż? ;) również pozdrawiam

      Usuń
  6. Też uwielbiam łażenie po polach.Piękne zdjęcia zrobiłaś.Pozdrówka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, mój Syn gdy widzi mnie z aparatem skierowanym "w siną dal" kwituje to: -Nie rozumiem mamo, po co krzakom zdjęcia robić? Pozdrawiam ;)

      Usuń

Translate