poniedziałek, 18 sierpnia 2014

W siną dal, w siną dal....

Chociaż w naszym przypadku o tej porze roku to raczej w zieloną :)

Spacery. W rozkładzie dnia każdej matki to znaczący punkt, tak samo i u mnie.
Mam ten komfort, że aby zorganizować swym Szkrabom inhalację prawdziwie czystym powietrzem wystarczy otworzyć drzwi :) i nie muszę z rozmachem alpinisty planować ekwipażu na "Akcję Spacer" (pieluszka, pampers, chusteczki nawilżane, przekąski, zabawki etc, etc), wszystko mam pod ręką, siedem schodków i zaopatrzenie jest. Mowa tu oczywiście o typowych codziennych atrakcjach w granicach "do miedzy i nazad", bo nasze coweekendowe eskapady mają zasięg raczej wielokilometrowy, ale wtedy Tatuś na spółkę z wózkiem dziecięcym robią za tragarzy :)








Hmm... uroki wsi ktoś powie. I zgadzam się, tyle że tak całkiem sielankowo to tylko w filmach!
Przykład? Bardzo proszę. "Mamamamamama! coś słodkiego! Nieeee, nie ciasteczko, nie dżemik, nieeeee......SZARLOTKĘ!!!" Phi, rach ciach i gotowe, nie? no prawie, jabłka, mąka, jajka itd..... Szlag, masła brak. Jaki problem? No, najbliższy sklep (nie licząc obwoźnego panaceum na reumatyzm starszych mieszkańców wsi, zajeżdżającego co dwa dni) jest bagatela trzy kilometry od domu, a samochodem w dzień powszedni nie dysponuję.






Trochę mozolną podróż jak na niespełna siedmioletnie nóżki i lekko rozklekotany wózek, obfitującą w takie niedogodności jak wyboista, kamienista droga (gminna, a jakże i kilka lat temu jej nawierzchnię można było nawet określić mianem asfaltu :/) czy wałęsające się wszem i wobec psie mini-watahy, rekompensują piękne widoki. Mieszkamy bowiem na obrzeżach obszaru Natura 2000 "Dolina Dolnej Skawy" i w okolicy "Doliny Karpia". Naokoło malowniczo rozciągające się stawy... 120 hektarów. Niestety, po zmianie właściciela w zeszłym roku nie zostały one zalane wodą (kryzys gospodarczy? brak czasu? nieopłacalność przedsięwzięcia?) i jak okiem sięgnąć widać tylko muł, szuwar i miliony komarów.



Ale spacery i tak są bardzo przyjemne, cisza, spokój, prawdziwa Matka Natura. A i pod dachem można się schować, trochę cokolwiek przeciekającym, lecz za to w pełni ekologicznym, zmieniającym cudownie swe barwy w zależności od pory roku i tak błogo szumiącym.....


A jakie są Wasze ulubione trasy spacerowe?

Pozdrawiam, Kochani i do napisania,
Wasza (nie)perfekcyjna :*

2 komentarze:

  1. Trzy kilometry do sklepu, powiadasz? Ja mam nieco więcej, ale staram się coraz bardziej obywać bez niego. Latem jest to jak najbardziej mozliwe, bo tyle jest swoich owoców i warzyw, że przejeśc sie tego aż nie da i trzeba te skarby w słoje pakować na zimowe miesiące.
    Ale chodzić też uwielbiam - najlepiej bez celu, z kozami i psem, po łakach, lasach i dolinach.
    Z przyjemnoscią przeczytałam wszystkie Twoje posty Aalex. Tyle w Tobie entuzjazmu, energii, wrażliwości! Kipi w Tobie młodość i radosć spełnionego macierzyństwa.
    Wszystkiego dobrego Ci życzę!:-))

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za tak piękne słowa! I choć moja macierzyństwo zaczęło się bardzo wcześnie i pomimo wielu przeciwności, śmiało mogę powiedzieć, że czuję się spełniona i szczęśliwa. I mam za co dziękować! Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń

Translate